Goście
Archiwum 2018 2017 grudzień listopad październik wrzesień sierpień lipiec czerwiec maj kwiecień marzec luty styczeń 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 2008 2007 2006 2005 FB Poczta Bank1 Bank2 Allegro Avon YouTube Drzewo ![]() RSS Logowanie Bibliografie |
![]() BLOG MAMOFYEN                                         To, co się jeszcze nie wydarzyło, można zmienić. 14.02.2017 (17:52) Mrozy wreszcie trochę puszczają, a dzień już się tak wydłużył, że nawet po siedemnastej jest jeszcze jasno. Ciężko mi idzie nauka tego nowego życia, więc otorbiłam się, zagnieździłam w sypialni, gdzie mam urządzony zimowy kącik przy oknie. Na parapecie stoi lampa, a fotel jest przysunięty do kaloryfera, jak do pieca i można nawet na nim podgrzewać kubek z herbatą. Przesiaduję tam całe popołudnia i wieczory i histerycznie robię na drutach, produkuję różne rzeczy, jedną za drugą - im trudniejsze, tym lepiej. Liczenie oczek i pilnowanie wzoru w kolejnych rzędach to świetny sposób na zajęcie myśli. Niestety, znów nie mogę czytać; no tak mi się na starość porobiło, że do czytania potrzebuję minimum komfortu psychicznego. Oglądam więc mądre i głupie seriale i jakoś mam nadzieję dotrwać do tej wiosny, choć wiem, że ona przecież też nie będzie taka, jak zawsze. Ale żeby już chociaż chwasty zaczęły rosnąć. Komentuj (0) 21.02.2017 (09:13) Żałoba polega chyba na tym, żeby się nauczyć robić te wszystkie rzeczy, co zawsze, ale już bez osoby, która odeszła. Pierwsza radość i pierwszy smutek, dobre i złe wiadomości, którymi nie można się podzielić; pierwsze święta, pierwsza wiosna, pierwsze urodziny. Wczoraj Mama nie złożyła mi życzeń. Komentuj (1) 28.02.2017 (19:41) Obserwuję u siebie początki pierdolca ogrodowego, który przejawia się tym, że wracam do domu, jak już jest na tyle ciemno, że nic nie widzę. Dziś dokonałam rozbiórki sterty cegieł i sugestywnie poukładałam je Staremu wzdłuż koryta, które kiedyś miało być ścieżką, ale oczywiście nastąpiła stop-klatka. Miałam obawy, czy dolna warstwa cegieł nie ukorzeniła się przypadkiem pod renetami, ale nie - dały się nawet wyjąć z ziemi. Jak już wrócę do domu, to wypijam spore wiadro zielonej herbaty i dłubię swoją robótkę z chłodnej włóczki bambusowej. To lubię, to jest miłe, to są moje rodzynki. W sobotę było w ogrodzie cięcie gałęzi i znów mamy sterty chrustu do pocięcia, rozdrobnienia, uporządkowania, a wydawało się, że w ubiegłym sezonie wyszliśmy już z tym na prostą. Przydałaby się rozdrabniarka do gałęzi. Kwitną przebiśniegi, prymulki, ciemierniki, wyłażą tulipany i krokusy i jest coraz cieplej. Jutro chyba będę siać pomidory, mam w tym roku piętnaście odmian. Kto chce? Komentuj (0) |
Blogi Barbarella Pierwsza Talenty CudaMerigold Dulbeb Gunia Lunia Stary Młoda Jedzonko Pesto Wypieki Ogród Kompostownik Róże (ang) Róże (pol) Róże (rus) Na drutach Drops E-dziewiarka IK blog Ravelry Reszta Świata Janda Janerka Kazik MariaPeszek Nohavica Przemyk WOŚP Pińczów |